piątek, 1 grudnia 2017

Rozdział 1

    Tak więc oddaję w wasze ręce rozdział 1...

                                        Rozdział 1

     -Kamil!... Kamil!... Kamil do diabła, gdzie jesteś?!
     -Co się drzesz kobieto? Jestem w pokoju.
     Maja wdrapała się po schodach i weszła do pokoju Kamila. 
     -Mógłbyś odpowiadać, jak cię ktoś woła.
     -Tobie też dzień dobry - popatrzył na nią karcąco. - Nie słyszałem, a poza tym kto cię wpuścił do domu? - zapytał wiedząc, że przyjaciółkę stać na wszystko.
     -Twoja mama.
     -To nie powiedziała ci, gdzie jestem?
     -Nie, bo wychodziła, a twój ojciec i Magda siedzieli już w samochodzie.
     Magda, młodsza siostra Kamila. Urodziła się rok po tym jak państwo Lasoccy adoptowali, niespełna trzy letniego, Kamila. Zdecydowali się na ten ruch, ponieważ pani Lasocka nie mogła zajść w ciążę. Nawet lekarze stwierdzili u niej bezpłodność. Jednak za jakiś czas zdarzył się cud i na świat przyszła mała Madzia. Mimo tego Małżeństwo nie oddało Kamila, gdyż pokochali go całym sercem.
     -No tak, Magda ma dziś zawody - jego siostra chodzi na tańce. Od malutkiego wykazywała talent w tej dziedzinie, a teraz, w wieku 15 lat nie ma sobie równych. - To po co przyszłaś? Jaki masz dziś interes?
     -A czy muszę coś chcieć, aby odwiedzić swojego najlepszego przyjaciela, którego znam praktycznie od zawsze? - zamrugała słodko.
     -Dobra, nie słodź mi tu tylko siadaj - wskazał kanapę, stojącą przy ścianie - i gadaj, o co lata tym razem.
     Poczekał, aż Maja usadowi się na meblu. Popatrzył na nią wyczekująco, myśląc co tym razem mogła wymyślić. A po niej można się było wiele spodziewać.
     -Jak wiesz - zaczęła - za tydzień są już wakacje. A, że oboje jesteśmy pełnoletni to pomyślałam, że wybierzemy się na jakąś wycieczkę poza kraj. No i...
     -Sekundkę - przerwałem. - Prosisz, abyśmy wyjechali z kraju? Na wycieczkę? A z czego ja to zapłacę? Owszem mam odłożone trochę kasy, ale nie po to je zbierałem żeby je wydać na jakąś tam wycieczkę.
     -Spokojnie. Pamiętasz ten ostatni konkurs muzyczny, w którym brałam udział?
     -Tak, trudno zapomnieć. Przecież przez miesiąc przed nim, dzień w dzień mi o nim mówiłaś - popatrzyłem na nią.
     -Oj tam, oj tam. Korona ci z głowy nie spadła. A dzięki temu nie zapomniałeś przyjść. Ale ja nie o tym chciałam - skarciła mnie wzrokiem. - Przyszłam ci powiedzieć, że były już wyniki i... zajęłam pierwsze miejsce!
     Siedziałem oniemiały. Wiedziałem, że ma duże szanse, ale żeby od razu pierwsze? Chwilę mi zeszła zanim otrząsnąłem się z zaskoczenia i mocno przytuliłem przyjaciółkę.
     -To świetnie - naprawdę się cieszyłem. - Chociaż muszę przyznać, że nie wierzyłem, że ci się uda - mówiąc to odsunąłem się gwałtownie, chcąc uniknąć ciosu, ale dziewczyna jak zwykle była szybsza. Upadłem ze śmiechem na kanapę trzymając się za bolące miejsce.
     -Za karę nie powiem ci co było tą nagrodą niespodzianką - odwróciła głowę w geście obrażenia, gdyby jeszcze złożyła ręce na piersi to by wyglądała jak dziecko, które nie dostało lizaka.
     -Chyba będę zdrowszy nie wiedząc.
     -Dobra, dobra. Słuchaj - i już zapomniała o fochu na mnie. - Tą nagrodą są... DWA BILETY DO HISZPANII!!!!! - ostatnią część już wykrzyczała, raniąc tym moje wrażliwe uszy. - No i pomyślałam, że mógłbyś za mną jechać. Oczywiście jeszcze trzeba zapytać się o zdanie twoich rodziców. Bo u mnie to wiesz jak jest...
     No właśnie, nie wiem. Znaczy nie do końca, bo Maja twierdzi, że jej rodzice nie żyją i wychowała ją babcia, ale ja nigdy staruszki nie spotkałem. A Maja usprawiedliwiała jej nieobecność na różne sposoby. Aż w końcu tajemnicza babcia zmarła w tym roku. Ale oczywiście na pogrzebie też mnie nie było, bo nie zostałem poinformowany. A kiedy zaczynałem ten temat Maja od razu go zmieniała znajdując ciekawszy. Jednak kiedyś z niej to wyciągną, albo nie nazywam się Lasocki.
     -Zapytam, ale nie rób sobie wielkich nadziei.
     -Jupi! - rzuciła mi się na szyję i pocałowała w policzek. Takie gesty były u nas na porządku dziennym.
     -Ej, ej jeszcze nie powiedziałem, że pojadę.
     -Tak, tak i tak wiem, że pojedziesz. Ze mną byś nie pojechał? - to było jedno z tych pytań z listy kobiet, na które nie było odpowiedzi. Bo, nie ważne czy bym  powiedział ,,tak", czy ,,nie" oznaczałoby to, że nie zgadzam się z nią i  bym nie pojechał. Chyba nigdy nie zrozumiem kobiet.
     Maja postanowiła, że zostanie ze mną, aż do przyjazdu rodziców i siostry. Po jakiejś godzinie pod dom podjechał srebrny opel. A po chwili można było usłyszeć dźwięk przekręcanego klucza w drzwiach.
     -O już są. Chodźmy się od razu zapytać - już była na korytarzu.
     -Normalnie jak z dzieckiem - mruknąłem cichutko.
     -Słyszałam - no i powie mi ktoś jak on to robi?
     -Dobra, chodź już - machnąłem tylko ręką i wyminąłem ją w drzwiach.
     Będąc już na dole weszliśmy do kuchni. Mama robiła właśnie kolację, a tato, z kubkiem herbaty w ręku, czytał gazetę.
     -Mamo, tato, czy mógłbym, gdzieś jechać na wakacjach?
     -Pewnie synku - odpowiedzieli równocześnie. - A gdzie? - dopowiedziała mama.
     -Do Hiszpanii.
     Ojciec zakrztusił się herbatą, a mama upuściła nóż.
     -Ale wiesz, że nas na to nie stać - mama otrząsnęła się z pierwszego szoku.
     -Wiem, ale Maja - tu wskazałem na koleżankę - wygrała dwa bilety i chcę żebym z nią jechał.
     -Cóż, to na pewno zmienia postać rzeczy - stwierdził ojciec. Popatrzył na żonę. Wyglądali jakby toczyli niemą rozmowę. Pierwsza odezwała się mama.
     -Hmm, dobrze się uczysz, nie ma z tobą większych problemów, jesteś odpowiedzialny jak na swój wiek, więc nie wiedzę przeszkód.
     -Więc się zgadzamy.
     -Naprawdę? - patrzyłem to na jedno to na drugie z moich rodziców.
     -Tak, naprawdę. Jesteś młody, potrzebujesz się wyszaleć, więc korzystaj z takich okazji. A taka nie trafia się często. Pytanie tylko, jak długo miałaby trwać ta wycieczka?
     Tu wszyscy popatrzyliśmy na Maję
     -Miesiąc.
     Opadła mi szczęka.
     -Aż tyle?
     -Tak. W komplecie jest też bilet powrotny i jest on na 1 sierpnia.
     Popatrzyłem niepewnie na rodziców. W mym spojrzeniu zawarte było nieme pytanie.
     -No cóż... Będziecie mieć dużo czasu na różne atrakcje. Pozostaje tylko kwestia języka.
     -Ja bardzo dobrze znam hiszpański - powiedziała Maja.
     -Czyli, synku, za tydzień będziesz się wygrzewał w hiszpańskim słońcu.

To by było coś w tym stylu. :) Proszę o pozostawienie komentarza :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz